Jako gatunek, społeczeństwo, ale i twórcy biznesów, jesteśmy zwyczajnie nieprzygotowani do myślenia...
Zapraszam do FutureOf [X] – studia forecastingowego, w którym analizujemy trendy i możliwe scenariusze przyszłości
Przeczytaj
Tak się złożyło, że kilka dni temu miałem okazję spędzić trochę czasu w Amsterdamie. To jedno z tych miast, które uważam za super ciekawe pod kątem obserwacji, szukania nowości, zalążków trendów lub napotykania dziwactw. Wracam do niego z przyjemnością, wyjeżdżam z kartą w aparacie pełną inspiracji. Tak było i tym razem, stąd też pomyślałem, że podzielę tym, co w moim przeświadczeniu może stanowić inspirację lub ciekawostkę również dla Was. Nie koncentruję się tu wyłącznie na obserwacjach czysto reklamowych lub marketingowych. Chodząc po mieście robię zdjęcia prawdopodobnie najdziwniejszym obiektom (co nie pozostaje niezauważone nawet w tak luźnym mieście jak Amsterdam) i koncentruję się przede wszystkim na tym, co przykuję moją uwagę, gdyż jest to dla mnie nowe lub wpisuje się w jeden z obserwowanych przeze mnie trendów, nie tylko technologicznych.
Niestandardowa reklama firmy Sixt na lotnisku Schipol.
Mercedes w swojej nowej kampanii promocyjnej wdraża pojęcie Electric Intelligence.
The Amsterdam Dungeon – teatr z horror show, związanym z historią Amsterdamu. Dowód na to, że popyt na odrobinę strachu nigdy nie maleje.
To jedna z najciekawszych i najbardziej wyrafinowanych w swej prostocie “reklam” zewnętrznych produktu, jaką kiedykolwiek napotkałem. Jeśli sprzedajesz fizyczny produkt, znalazłeś/znalazłaś powód, by wymienić swój stary, prawdopodobnie fatalnie zaprojektowany szyld reklamowy.
Hasło reklamowe piekarni. Wiem, po angielsku wszystko brzmi lepiej :).
Kontynuując wątek prostoty. Jak skupić uwagę na produkcie, przy jednoczesnym zachowaniu minimalizmu. Świetne.
“Szafki” w zakładzie fryzjerskim. Z betonu.
Amsterdam is all about bikes. To jednocześnie moje najlepsze zdjęcie, jakie kiedykolwiek sam zrobiłem. Pamiętajcie, że nie znam się na fotografii.
Groźny naming agencji kreatywnej.
Witryna, która najbardziej zwróciła moją uwagę i naprawdę dała do myślenia. Zdjęcie poniżej stanowi uzupełnienie. Zdanie w języku niderlandzkim oznacza mniej więcej “Czy jest to prawda, czy jest to tylko ładne”. Ile widzów, tyle zapewne interpretacji. Moja, w szerszym ujęciu brzmiałaby: z niezwykłą precyzją niszczymy planetę, po której sami chodzimy.
Nie udało mi się podejść do tej instalacji, ale bardzo mi się spodobała. Lubię jej dynamikę i to, jak wyróżnia się na tle historycznej zabudowy.
Popularna “Red Light District” zaskakuje nie tylko mnogością okien, z których dzielnica ta słynie najbardziej. W jednym z nich, oświetlonych dokładnie tak, jak wszystkie pozostałe, funkcjonuje lokalna rozgłośnia radiowa Red Light Radio. I nikt nie puka w szybę.
Hangover Information Center to wbrew pozorom nie tylko punkt informujący o tym, w jaki sposób w naszym organizmie powstaje kac (wiem, istnieje naprawdę proste wyjaśnienie). To sklep, w którym za kilkanaście euro można kupić specyfik, którego zażycie podobno gwarantuje brak negatywnych konsekwencji na drugi dzień po imprezie. Nie testowałem, ale dowiedziałem się, że firma tworzy obecnie całą sieć sprzedaży.
Świąteczne opakowanie Scheltemy – pięciopiętrowej, jednej z największych księgarni w Europie. Pięć godzin z życia i kilkaset euro mniej na karcie. Warto.
Na jednym z pięter znaleźć można przestrzeń do gotowania. Domyślam się, że to na potrzeby live-testów literatury kucharskiej. Bardzo fajny pomysł.
Caffe Esprit to bardzo dobry przykład trendu firm, które wychodzą poza swoje bazowe kompetencje. Poprzez np. własne kawiarnie i inne niestandardowe formy działalności, marki chcą poszerzyć dotarcie do klienta, dodać kolejny punkt kontaktu z nim i zwiększyć widoczność marki.
Jedna z kilkunastu instalacji, rozmieszczonych na kanałach rzecznych w ramach Amsterdam Light Festival.
Dom Perignon rearranged.
Holenderska marka odzieżowa dla kobiet Claudia Sträter prowadzi inicjatywę “Share your clothes”, w ramach której zachęca klientki do przynoszenia swoich nieużywanych ciuchów. Po wypraniu i wyprasowaniu są one wystawiane na sprzedaż, ich właścicielki otrzymują rabat na nowe zakupy, a marka odprowadza część kwoty ze sprzedaży na fundację Claudia Sträter Foundation. Niesprzedane używane ubrania wysyłane są do potrzebujących kobiet na Ukrainie.
Ostatnim razem, gdy byłem w Amsterdamie, manekin konia w skali 1:1 wystawał z tej witryny sklepowej wprost na chodnik.
Wanrooij Gallery tuż przy muzeum Rijks, promująca młodych i wschodzących artystów i skupiająca się na projektach, związanych z nowymi mediami. Gdybyście byli przejazdem, warto zajrzeć.
The future of rikshaw.
Złota zasada artystów.
Pluszowy miś, puszczający mydlane bańki na zewnątrz sklepu. Kolejny etat, który został zdigitalizowany.
Amsterdam ze swoją identyfikacją wizualną jest, moim zdaniem, jednym z najlepiej komunikujących się miast. Mając takie hasło, nie trzeba wiele, by uczynić z niego spójny i rozpoznawalny element promocji.
Instalacja Shylight w muzeum Rijks, stworzona przez Studio Drift. Przedstawia ona mechaniczny balet, łączący naturalne ruchy (kojarzone także z rozwojem kwiatów) z elementami technologii, przy wsparciu gry światła.