Później jak zwykle zapomniałem o tym tytule, bo graczem jestem raczej niedzielnym i mało co może...
Dead Island – jeśli się nudzicie
Przeczytaj
Trailer nowej gry Dead Island, produkowanej przez polską, podkreślę polską firmę Techland z Wrocławia, zwrócił kolejny raz moją uwagę na rynek gier komputerowych. Po wszystkich beznadziejnych, amatorskich i żenujących produkcjach polskich programistów (ok, może Franco było nawet niezłe, ale to głównie ze względu na rynsztokowe monologi bohatera), myślałem że wszystkie firmy zajmujące się dłubaniem gierek powinno się w Polsce zaorać. Długie lata minęły, zanim iskierka nadziei na przyzwoitą produkcję zaświeciła na polskim rynku, a ja chociaż trochę mogłem przestać marudzić. Dead Island może nie będzie gierką z wybujałą fabułą, może nawet nie będzie podczas zażynania zombie specjalnie wysilać umysłu. Nie dbam o to. Ważne, że istnieje szansa, iż grafiką i technologiami, gierka z Wrocławia będzie dorównywała lub chociaż goniła światowe produkcje.
Na razie możemy oglądać przydługi trailer (mógł być krótszy) i czytać newsy na temat daty premiery (mówi się, że będzie w tym roku). Znając Polaków, porzucenie realizacji tego projektu na tydzień przed premierą, nie byłoby niczym spektakularnym, dlatego póki nie zobaczę i nie zagram – nie uwierzę. Trailer jest brutalny i nakręcony wspak, co trochę mnie irytuje, bo po kilku minutach staje się to męczące. Dlatego zamiast bawić się w długawe trailery, programiści mogliby dorzucić trochę bebechów do gry, aby premiera nadeszła wcześniej niż sylwester tego roku. Po obejrzeniu zajawki pojawiły się u mnie dwa zachowania konsumenckie – zainteresowanie, które pociągnęło za sobą research sieci (w poszukiwaniu daty premiery) i chęć nabycia oryginału (yep!) i ubijania padliny na ekranie mojego telewizora. Wiem to trochę prymitywne potrzeby, ale tacy właśnie jesteśmy drodzy konsumenci.
Konkludując, jeśli świat się nie załamie, Wrocław nie zatonie, a Jarek Kaczyński nie zostanie nagle premierem i dyktatorem mody w świecie gier komputerowych, szykuje nam się całkiem sensowny tytuł z polskim rodowodem, który jako wytrawny gracz w stanie spoczynku najprawdopodobniej zmęczę od a do z, tracąc sporo cennych godzin na zabijanie napalonych zombies. I’m waiting!