Pandemia skierowała nas na tory pracy w trybie automatycznym, w której brakuje czasu na myślenie. Według badań, w zdalnym modelu nadal realizujemy swoje obowiązki efektywnie, choć ceną tego jest wydłużony czas pracy. To dług, jaki spłacamy za relatywnie płynne przeniesienie życia zawodowego z biur do internetu. Spotkania online konsumują jednak znaczną część naszego dnia, realną pracę wykonujemy w przerwach pomiędzy nimi. Wideokonferencje stały się, niesłusznie, synonimem działania. Myślmy, a dopiero potem działajmy, nie odwrotnie.
Wysyłamy więcej lakonicznych wiadomości, czyścimy nasze skrzynki mailowe, by mieć jak najmniej otwartych procesów. Tym, czego nie dostrzegamy jest fakt, że odpisując automatycznie, bez głębszego zastanowienia, jedynie transferujemy problem, obciążając nim odbiorcę naszej wiadomości. Szukajmy rozwiązań, nie “inbox zero”.
Choć technologia pomaga nam w czasie pandemii, długofalowa praca zdalna jest trudna i z wielu powodów męcząca dla psychiki. To często proces “odhaczania”, przeskakiwania z jednej rozmowy do kolejnej po uprzednim uporaniu się z ustawieniami platformy do wideokonferencji, konieczność utrzymywania kontaktu wzrokowego z mozaiką twarzy na ekranie. W czasach przedpandemicznych żartowaliśmy ze spotkań, które “mogły być mailem”. Ile z dzisiejszych telekonferencji mogłoby nimi być? Rozmawiajmy, jednocześnie pamiętając o nieodnawialności zasobu, jakim jest nasz czas.
Funkcjonujemy w dotąd nieznanym nam modelu. Od ponad roku świat trwa w fazie testów, poszukując najlepszych sposobów adaptacji do nowej rzeczywistości. Zobowiązania rodzinne i zawodowe przenikają się, a nieodzowność technologii i pozostawanie w trybie ciągłej wirtualnej atencji nabrało na sile. Nasza codzienność, jeszcze częściej niż dotychczas, rozgrywa się w przestrzeni online, którą, w konsekwencji pandemii, rzadziej opuszczamy, by przez dłuższy czas egzystować w świecie rzeczywistym.
Czego potrzebujemy? Dbania o higienę umysłu, systematycznego declutteringu i poszukiwania zdrowych relacji na kluczowych płaszczyznach naszego życia.