Jak to powiedziała moja koleżanka - typowe męskie przeprosiny. "Najpierw jest miło i prawie wam wierzymy,...
Cadbury You’re right
Przeczytaj
Andy Warhol powiedział w 1968 roku, że w przyszłości każdy będzie sławny przez 15 minut. Te popularne słowa bywają dziś najczęściej przytaczane w odniesieniu do ekspresowej kariery w mediach lub możliwości nagłego zaistnienia na tzw. szklanym ekranie. Jako medium telewizja nadal pozostaje owianą swoistą magią instytucją, a pojawienie się w jakimkolwiek programie, choćby przez moment, z automatu bywa kojarzone z mniejszym lub większym sukcesem. Rzecz jasna błędnie, bo rzeczywistość bywa zgoła odmienna, a wspomniana “sława” choć intensywna, najczęściej jest również chwilowa – jak choćby w przypadku Alexa Lee ze sklepu Target, który w ciągu 48 godzin od zaistnienia w sieci wystąpił w programie Ellen DeGeneres i słuch po nim zaginął.
Do niedawna, nie będąc ekspertem w konkretnej dziedzinie lub ewentualnie przypadkowym świadkiem nagłego zdarzenia, trudno było ujrzeć swoją twarz w telewizji. Ten stan rzeczy zmieniły programy typu reality show. Sztuczne i z każdym rokiem coraz bardziej żenujące (porównując poziom pierwszego Big Brothera z ostatnią edycją Warsaw Shore – oba programy dość niskich lotów, ale różnica w przekraczaniu granicy dobrego smaku bardzo wyraźna), otworzyły telewizję na ludzi, którzy do tej pory byli jedynie jej przeciętnymi odbiorcami. Nadal jednak pozostały one kontrolowane, zaplanowane i wyreżyserowane.
Na horyzoncie widać już nowy format telewizyjny, nazywany Hyper-Reality TV, stawiający na naturalność, a przede wszystkim, na brak scenariusza, który zastąpiono ciągiem zdarzeń z życia zwyczajnych ludzi (za wyjątkiem aktorki Susan Sarandon, będącej jedną z uczestniczek programu, o którym dziś mowa). Co najciekawsze, widzowie naprawdę chcą to oglądać, a to, co przyciąga ich uwagę, to wiarygodna, spontanicznie opowiadana historia, stanowiąca kluczowy element tego rodzaju show.
Mowa o “Connected”, bazującym na identycznym pomyśle z Izraela i wyprodukowanym przez AOL pod okiem Morgana Spurlocka (m.in. reżysera, producenta i jednocześnie aktora głośnego dokumentu “Super Size Me”). 6 par, w tym dwójka gejów, para bezskutecznie starająca się o dziecko oraz para, z których jedna osoba choruje na raka, otrzymało kamery cyfrowe, przy pomocy których mają rejestrować swój każdy dzień przez najbliższe 6 miesięcy (program debiutował w kwietniu w USA). Nie ma mowy o żadnej ekipy filmowej, nikt nie dopracowuje ujęć i nie daje porad uczestnikom, co powinni zrobić w kolejnym odcinku, by był ciekawszy, a czego unikać. Co najważniejsze, show bazuje wyłącznie na treściach pochodzących z kamer uczestników.
Jak podkreślają ludzie z AOL, materiał nie zawsze jest atrakcyjny i dobrze nakręcony, ale widzowie tego właśnie oczekują, ponieważ przemawia przez niego szczerość i naturalność. Na ujęciach widać więc np. Susan Sarandon (68) ze swoim 37-letnim chłopakiem w canoe, który ostentacyjnie pali skręta (dziś podobno nie są już parą, na co duży wpływ miał właśnie udział w “Connected”) lub Dereka, zakupoholika, wydającego każde pieniądze na kolejną parę butów, a następnie płaczącego na ich widok. Codzienność.
Morgan Spurlock zapytany o “Connected” podczas SXSW 2015 powiedział: “To już nie eksperyment, a kolejny, nowy rozdział w tworzeniu telewizji. Zapominamy o jakości filmu, najczęściej kręconego z ręki, gdyż chcemy zgłębić historię człowieka, mającego codzienne problemy, podobne do naszych. Tu liczy się autentyczność i otwartość”.
Jeśli za fascynujące można uznać śledzenie codziennych perypetii nikomu nieznanych osób, traktujących obiektyw kamery jak lustro, do którego mówią co chcą i kiedy chcą, bez jakiegokolwiek założeń lub wytycznych, trzeba przyjąć, że droga do osiągnięcia statusu tymczasowego celebryty ponownie uległa skróceniu. Czy w związku z tym słowa Warhola również powinniśmy zweryfikować?
* Morgan Spurlock podczas panelu “Hyper-Reality TV and Online Video Are a Perfect Fit” na tegorocznym SXSW.