Na festiwal SXSW wybieram się trzeci raz z rzędu. Tym razem impreza ta będzie dla mnie totalną niewiadomą...
Hello Austin!
Przeczytaj
Chciałem podzielić się dziś z Wami moimi dwoma znaleziskami. Oba związane z działaniami promocyjnymi, różniące się natomiast skalą przedsięwzięcia, celem i zasięgiem podejmowanych wysiłków. Warto im się jednak przyjrzeć i zapamiętać je, choćby w kontekście inspiracji na przyszłość.
O wyróżnienie się podczas SXSW nie jest łatwo. Natłok komunikatów reklamowych wszelkiego rodzaju jest tutaj ogromny, wręcz przytłaczający. To, co widzicie na zdjęciu poniżej, to tylko mały wycinek tego, z czym można się spotkać w Austin podczas imprezy. Ten festiwalowy marketing nie wygląda apetycznie i z pewnością nie najlepiej wspiera promowane na plakatach wydarzenia. Szczególnie, że reklam tego typu przybywa z każdą godziną trwania wydarzenia.
Po głośnej i kontrowersyjnej kampanii filmu “Ex Machina” (o jego premierze pisałem tutaj), którego twórcy niestandardowo wykorzystali Tindera, ciekawe działania promocyjne, na nieco mniejszą skalę przeprowadzili producenci serialu “Mr Robot” (widziałem premierowy odcinek – polecam, do zobaczenia w okolicach lata tego roku). W dużym skrócie, film opowiada historię Elliota, który za dnia zajmuje się ochroną cyberprzestrzeni, a nocą jej… hackowaniem. Dwa oblicza tej samej osoby.
W czasie festiwalu, w wielu miejscach znaleźć można było proste, niewielkiego rozmiaru karteczki z intrygującym komunikatem. Podobnie jak w przypadku “Ex Machina”, tu również zastosowano mechanizm pt. “obserwuję cię”, choć w na pewno mniej wyszukany i nie tak bliski rzeczywistości sposób (w przypadku akcji z Tinderem wielu użytkowników poczuło się oszukanym i złym z powodu tego, że producenci “Ex Machiny” zabawili się z nimi). Ta akcja akurat bardzo mi się podobała. Była dyskretna, niskobudżetowa i świetnie osadzona w kontekście, zarówno samego filmu, jak i wydarzenia SXSW, na którym pełno geeków, czyli grupy docelowej serialu. “Context is everything” – te słowa wielokrotnie padały podczas wielu tegorocznych prezentacji. Trudno się z nimi nie zgodzić.
Dodatkowo w całym Austin, a szczególnie w okolicach obiektów, najczęściej uczęszczanych przez uczestników, spotkać było można osoby, ubrane w stylu preferowanym przez Elliota. Dość specyficzny i nieco zastanawiający widok, który z całą pewnością jednak spełniał swoją rolę – zwracał uwagę przechodniów. Moją uwagę zahaczał wielokrotnie, co pewnie pozytywnie wpłynęło na decyzję, dotyczącą wyboru właśnie tego seansu.
Nieco inną akcję, mającą na celu wywieranie wpływu i zmianę zachowań kierowców uruchomiło właśnie AT&T. Kampania “It can wait” wystartowała podczas festiwalu i nabiera rozpędu. AT&T nakłania kierowców do korzystania w mediach społecznych z hashtagu “#X”, oznaczającego, że w tym momencie prowadzą i odezwą się później do osób, które właśnie teraz ich potrzebują.
Nice try – to pierwsze, co pomyślałem, widząc poniższą reklamę. Mimo bardzo szlachetnej idei i wartościowego przekazu, nie wydaje mi się, by nawyk hashtagowania swojej niedostępności wszedł w krew kierowców, bez względu na szerokość geograficzną w której żyją. Samą akcję jednak doceniam, ponieważ do tej pory jeszcze nikt nie podszedł do wykorzystania hashtagów w podobny sposób.
Moje wątpliwości, związane z szansami “#X” rozwiał również Astro Teller – głównodowodzący w firmie Google X (oficjalna nazwa Jego stanowiska: “Captain of Moonshots”), zajmującej się najbardziej futurystycznymi projektami, w ramach tej organizacji. Teller podczas swojego wystąpienia powiedział, że Google już na początku 2012(!) roku było gotowe z pojazdem samojezdnym, który w testach przeprowadzanych na autostradach bezkolizyjnie przejechał kilka tysięcy mil. Samochód ten oczywiście wymagał w pewnych sytuacjach asysty kierowcy i właśnie tutaj, zdaniem Tellera, zaczęły się dla projektu Google największe schody. “Póki co, nie można liczyć na to, że ludzie będą zdolni wspierać takie samochody. Nawet nie wiecie, do czego zdolni są kierowcy podczas jazdy. Właśnie dlatego nasz ostatni projekt self-driving car został pozbawiony kierownicy. Jeśli samochód ma być samojezdny, nie możemy zakładać, że kierowca będzie jego pomocnikiem”. Te słowa wystarczą za najlepszy komentarz, także dla kampanii AT&T.
W następnym tekście, który pojawi się, jak tylko wrócę do Polski (co może być utrudnione, z uwagi na strajk Lufthansy i odwołanie dziesiątek lotów na długich trasach) opowiem Wam o jednej, ale za to najlepszej – w moim odczuciu – aktywacji promocyjnej podczas tegorocznego SXSW. Stay tuned!
PARTNEREM MOJEGO WYJAZDU NA SXSW 2015 JEST MARKA ORANGE POLSKA. WIELKIE DZIĘKI!