Marketing przez strach - tak nazywam kategorię reklam, która w ostatnim czasie zdobywa sporą popularność...
Okno na strach
Przeczytaj
Przeglądając dzisiejszą „Wybiórczą” natknąłem się na ciekawą reklamę. Dała mi ona do myślenia, ponieważ przypomniałem sobie pewien artykuł sprzed kilku miesięcy i trend o którym pisał również znany wielu osobom z branży (i nie tylko) Martin Lindstrom w swojej książce „Buyology”.
Tym co mi dziś wpadło do głowy to tzw logo free advertising, czyli promocja i branding firmy bez wykorzystania logo na wszelakich materiałach reklamowych. Oczywiście mowa tu raczej tylko o wielkich firmach z ugruntowaną pozycją na rynku, ponieważ nie sądzę by mała firma (ale np. z ogromnymi aspiracjami) zaprzestała wykorzystywania swojego logotypu przy promocji. Duży może więcej – to powiedzenie sprawdza się również i w tym przypadku. Giganci, których reklamy i kolory korporacyjne kojarzymy bez najmniejszych problemów oraz logotyp, czcionka i inne składowe tzw. corporate identity powodują, że firmy mogą spróbować promocji bez wykorzystania wszystkim dobrze znanego graficznego znaku firmowego, przez co 'podrażnić’ się trochę z odbiorcą.
Pisząc 'podrażnić’ mam na myśli przedstawienie przekazu klientowi w taki sposób, by zaczął się on zastanawiać nad tym, kto tak naprawdę jest reklamodawcą i dlaczego promuje się tak a nie inaczej. Potraficie bez problemy odpowiedzieć na to pytanie patrząc na załączone zdjęcie ?
Sądzę, że problemu nie było najmniejszego. Wracając do tematu- taki sposób reklamy wg badań jest znacznie skuteczniejszy od tego, który znamy i widzimy w różnych środkach przekazu. Zauważyły to firmy, które częściej wolą pokazać elementy silnie opisujące i wiążące się z marką (mocno zaznaczyć to w reklamie) niż emanować od początku do końca logotypem. Tak robi Marlboro (lub robiło), tak robi Ferrari, tak również jak widać na obrazku robią niektóre firmy z naszego rodzimego rynku.
Kolorystyka, krój czcionki, sposób sformułowania przekazu są tak mocne i tak dobrze uplasowały się w świadomości klientów, że firma może pozwolić sobie na brak ekspozycji logotypu przy reklamach. Również dźwięki, melodie,obrazki które budzą w nas skojarzenia z daną marką mogą wg mnie stanowić część logo free advertising’u, ponieważ nie mając do czynienia z najważniejszym znakiem graficznym, charakteryzującym firmę, potrafimy połączyć z nią wyżej wymienione. bodźce.
Czy jest to trend który będzie stale zwyżkował w niedalekiej przyszłości, czy jednak firmy za bardzo inwestują w swoj znak firmowy i nie mają zamiaru rezygnować z jego ekspozycji (jak np. Pepsi, która niedawno uraczyła nas nowym wizerunkiem swojego logotypu).
Nie mnie oceniać, ale na pewno jest to coś ciekawego, co chętniej się ogląda, ponieważ budzi to szare komórki po to, by zidentyfikować przekaz i połączyć go z konkretną firmą lub produktem. To chyba znacznie ciekawsze niż oglądanie reklam i czytanie haseł reklamowych bez najmniejszego elementu zaangażowania?