Słyszymy już o tekstyliach, które zabijają wirusa, o aplikacjach, które mają nas informować, czy...
“Powinniśmy inwestować w technologie, które w centrum stawiają człowieka, użyteczność i dbałość o prywatność”
Przeczytaj
Według badania PLMA’s 2016 wartość sprzedaży produktów z kategorii marek własnych w samych tylko Stanach Zjednoczonych wzrosła w ostatnich latach o ponad 5% (obecnie to sektor wart około 120 mld USD rocznie). W Polsce udział marek własnych w całkowitej sprzedaży FMCG kształtuje się w okolicach 17% i wykazuje tendencję wzrostową. Kupując szukamy jakości w dobrej cenie, nie zawsze potrzebujemy produktów, które krzyczą do nas znanymi logotypami (choć to właśnie rozpoznawalne marki najczęściej produkują tzw. private labels dla sieci marketów). Świetną odpowiedzią na ten silny trend konsumencki jest nowo otwarty projekt Brandless.com, który po latach przygotowań wystartował kilka dni temu w USA.
Poprzez platformę, dofinansowaną przez inwestora kwotą aż 50 mln dolarów(!), jej twórcy sprzedawać zamierzają wyłącznie marki własne, w charakterystycznych, minimalistycznych opakowaniach, pozbawionych jakichkolwiek znaków firmowych, prócz Brandless rzecz jasna. Co warte uwagi, wszystkie produkty w sklepie, a jest ich na chwilę obecną około 200, m.in. w kategoriach beauty, food i home goods, sprzedawane są w cenie 3$ za sztukę. Po przeczytaniu całej strony internetowej sklepu, raczkującego bloga i publikacji w mediach społecznych, w oczy rzuca się silna ideologia, stojąca za projektem, wyrażona hasłem marki: kto powiedział, że wysoka jakość musi być droga? Najlepszym dowodem na realizację takiej misji firmy jest dbałość o to, by w ofercie pojawiały się produkty zdrowe, organiczne, pozbawione glutenu, non-GMO, zgodne z wytycznymi Sprawiedliwego Handlu. Firma – mimo uzyskania ogromnego wsparcia finansowego – nie zamierza reklamować się w prasie, ani telewizji. Wykorzystanie jedynie mediów społecznościowych ma umożliwić przeznaczenie zaoszczędzonych środków na tworzenie jeszcze lepszej oferty dla klientów sklepu.
W otrzymanej informacji prasowej przeczytać można, że twórcom zależało na stworzeniu czegoś zupełnie nowego – sklepu, będącego innym od wszystkich. Miejsca, w którym każdy jeden produkt charakteryzuje się nie tylko świetnym stosunkiem jakości do ceny, ale również przejrzystą historią produkcji. To z kolei przejaw trendu, adaptowanego coraz częściej przez dużo większe, również globalne, marki. Brandless ma być (i zostać na stałe) nieskomplikowaną platformą z transparentną ofertą, dostępną dla wszystkich. Jak przystało na nowoczesny biznes skierowany w dużej mierze do młodszej grupy klienckiej, firma rozwija również projekt charytatywny przy udziale fundacji Feeding America. Każde złożone w sklepie zamówienie to 1 posiłek dla osoby głodującej, do której dociera właśnie FA. Zerknijcie na screen z koszyka sklepu umieszczony poniżej – czy można lepiej skłonić klienta do sfinalizowania swoich zakupów? Priceless.
Sprzedawać tak tanio produkty o – przynajmniej – przyzwoitej jakości. Można? To pytanie było moim pierwszym, gdy zapoznałem się z charakterystyką działalności tego sklepu i jego uczciwym podejściem do klienta, dostawców, środowiska naturalnego. Okazuje się, że można. Brandless minimalizuje koszty związane z promocją, ochroną i utrzymaniem marki (w USA koszt ten nazywany jest BrandTax) – produkty w sklepie są “no name’owe”, a jedyny koszt promocji to ten, związany z komunikowaniem marki samego sklepu, który je dystrybuuje. Brandless na bazie kilkuletnich badań dowodzi, że płacimy nawet o 40% więcej za produkty, tylko dlatego, że widnieje na nich logo znanej marki. Firma funkcjonuje więc w zgodzie z zasadą “BrandTax-free” – obcinane są wszelkie dodatkowe koszty, zwiększające ceny produktów, przy jednoczesnej stałej kontroli ich jakości. Jak w uproszczeniu działa model BrandTax-free wdrożony przez Brandless w porównaniu do marek z rozpoznawalnym logo?
Filozofia Brandless może się podobać. Lubimy prostotę, coraz częściej zwracamy uwagę na etyczne podejście firm do prowadzenia biznesu, nie trawimy ukrytych kosztów i lubimy smart shopping – cieszy nas nabywanie dobrych jakościowo produktów w okazyjnych, przyzwoitych cenach. Dodając do tego przejrzystą platformę mobilną (w trendzie digital first), mamy do czynienia z projektem, który w krótkim czasie może trafić w gusta nowoczesnego klienta, szukającego świeżych, zdrowych produktów, najlepiej wyprodukowanych lokalnie. To, czy platforma się przyjmie również było wielokrotnie testowane. To tylko jeden z przeprowadzonych eksperymentów.
Mały detal przy finalizowaniu zakupów, ułatwiający podjęcie decyzji.
Brandless to w moim przekonaniu jeden z najlepszych i najbardziej dopracowanych startupów ostatnich lat. Ma świetną ideę, wyrazistą misje, trafia w gusta grupy klientów, która przez kolejne dekady stanowiła będzie o większości sprzedaży dóbr i usług na świecie. Wszystko tu się zgadza i szczerze temu projektowi kibicuję, rozmyślając, kto pierwszy w Polsce zaproponuje podobną usługę. Byłbym pierwszym klientem.