W nominowanym do Oscara za najlepszy scenariusz oryginalny filmie "Knives Out", reżyserii Riana Johnsona,...
Świat przed nami: refleksja nad 2020 i przyszłością
Przeczytaj
Od razu powiem, że odpowiedzi na to pytanie tutaj nie znajdziecie. Może Wy ją znacie? Mam jedynie własne spostrzeżenia. Jedno z nich bazuje na tym, że zwyczajnie lubimy chwalić się efektem swojej pracy (gdy sami przygotowujemy daną potrawę/wypiek). Drugie z kolei dotyczy zamiłowania do dzielenia się zdjęciami wyjątkowych dań, których forma efekt finalny lub sposób podania jest naprawdę atrakcyjny.
Proces uwieczniania przebiega gładko. Wyciągamy nasz smartfon, uruchamiamy Instagrama (lub aplikację pokrewną) i “cykamy” zdjęcie potrawy stojącej przed nami. Obowiązkowo nakładamy stylowy filtr (znawcy tematu twierdzą, że najlepszym jest “X-Pro“). Na dokładkę zdjęcie oznaczamy odpowiednimi hashtagami i wysyłamy w świat. Koniec. Można wrócić do swoich zajęć.
Popularność zdjęć z tej kategorii jest naprawdę ogromna. Najprostszy test to skorzystanie z opcji “eksploruj” w Instagramie i wyszukaniu zdjęć, oznaczonych znacznikiem, powiązanym z jedzeniem. Jednym z nich jest “#instafood”. Efekt? Ponad 9 milionów zdjęć. Jedzenia.
Uwagę na ten dziwny trend postanowili zwrócić autorzy popularnego vloga kulinarnego “Hungry“. Poszli oni o krok dalej, za obiekt swoich instagramowych fotografii stawiając sobie… cudze jedzenie. Polecam film, bo naprawdę: a) jest zabawny b) oddaje “dziwność” tego zjawiska.
Sam sprawdziłem, jak wiele jedzenia uwieczniłem na swoim instagramowym koncie. Na szczęście, więcej tam zdjęć mojej Meridy i innych fotografii dokumentujących moją triathlonowo-biegową zajawkę. Jedzenie jednak też się znalazło. Co poradzić.