Na festiwal SXSW wybieram się trzeci raz z rzędu. Tym razem impreza ta będzie dla mnie totalną niewiadomą...
Hello Austin!
Przeczytaj
Pierwsze dwa dni to huśtawka nastrojów, głównie jeśli chodzi o jakość prezentacji. Z pierwszego nie byłem zadowolony, drugi był już znacznie lepszy. Impreza chyba się rozkręca. Dzieje się naprawdę sporo, zarówno wewnątrz wszystkich obiektów konferencji (jest ich naprawdę wiele), jak i na zewnątrz. W otoczeniu Convention Center prym wiodą znane marki, które swoimi kreatywnymi rozwiązaniami przyciągają, choćby na moment, uczestników konferencji.
Dziś o pierwszym i drugim dniu. Starałem się zachowywać chronologię wydarzeń :)
Na starcie nie zdążyłem na wykład o mediach społecznościowych. Nie zmieściłem się na sali. „Social Media” to słowa klucze, nadal świetnie działające na Amerykanów. Trafiłem więc na prezentację o tacos, jednak tak słabą, że z trudem wytrzymałem do końca. Na szczęście była bardzo krótka.
Panel z udziałem Erica Schmidta i Jareda Cohena był już znacznie ciekawszy. Były szef Google opowiadał o książce „The New Digital Age„, wspólnie napisane z Cohenem. Panel podzielił się na dwa główne nurty: wykorzystania internetu w celu pomocy biednym krajom (tu przykład wykorzystania Google Maps do tworzenia w Somalii map, umożliwiających omijanie pól minowych) oraz prywatności naszych danych w internecie. Zdaniem Schmidta, w Google są one bezpieczne. Z ciekawszych wydarzeń, Eric odniósł się też do zakupu WhatsApp mówiąc: „19 mld za 50 pracowników? Good for Them! Kto da 20?”.
Kolejny wykład Jose Brionesa dotyczył prostych innowacji, które zmieniają życie ludzi w krajach trzeciego świata. Cytując prelegenta: „nie trzeba czekać na wielkie projekty i infrastrukturę, by pomagać innym, trzeba działać”. Mówiąc to, przedstawiał projekty prostych toalet w Gwatemali, lodówkę niewymagającą prądu z Indii lub uproszczone filtrowanie wody w południowej Afryce. Omówiony został również konkurs na pomysł domu za 300$.
Kolejne prezentacje zapowiadały się rewelacyjnie, biorąc pod uwagę ich tytuły, opisy, a nawet doświadczenie prelegentów. Niestety, na tym dobro się skończyło. Dlatego jedynie w kwestii odnotowania: na prezentacji Intela o Internet of Things, najmocniej artykułowany był problem danych osobistych i to, że nastąpiła w tym zakresie radykalna zmiana. Udostępniamy tak wiele wartościowych dla marek informacji o nas, że to my powinniśmy dyktować warunki ich wykorzystania, a nie odwrotnie.
Z kolie przedstawicielka znanej firmy designerskiej Frog postanowiła zmierzyć się z projektowaniem opartym o ludzkie emocje. Świetny temat jednak zupełnie nieciekawa prezentacja. Jennifer Dunnam przedstawiła 6 odwołań do ludzkich emocji, których zaprzęgnięcie do procesu projektowania, jest w stanie zapewnić sukces realizacji. Wszystko świetnie, tylko przykłady pochodziły z lat bardzo odległych. Przykładowo odniesienie do motywacji zobrazowane zostało uciekającym zegarkiem Nanda(2009), a empathia projektem Huggies: Pregnacy Belt (2012). Trochę zbyt daleko, a prezentacja mało przyciągająca uwagę. Nawet swój gwóźdź programu (robot – asystent w samochodzie Audi, współtworzony z MIT), zaciągnięty został z roku… 2009. Chyba nie tędy droga do bycia innowacyjnym na SXSW. Słowa warte zapamiętania: „Łatwo wpaść w zachwyt technologią, tracąc poczucie otoczenia i emocji”.
O dyskretnej technologii przyszłości i istocie przełamywania barier poznawczych, dotyczących nowych rozwiązań rozmawiali Joie Ito (MIT Media Lab) oraz Tim Brown (CEO IDEO). Pierwszy z nich świetnie wypowiedział się na temat wszystkich urządzeń trendu quantified self (umożliwiają one pomiar/rejestrację/analizę wielu kluczowych, codziennych aktywności człowieka): „Nie chodzi o to, aby liczyć kroki, tylko by iść dalej i użyć tego pomiaru do zmiany: diety, aktywności, życia”.
Dzień 2 był znacznie bardziej owocny w wartościowe prezentacje. Na początek Stephen Kim z Microsoftu przedstawił szereg innowacyjnych rozwiązań zbliżających ludzi, opartych o ciekawe formy interakcji. Były to prawdziwe prototypy, bo niektóre z nich obudowane były jeszcze w drewniane dykty (sic!). Było o Scratch – rozwiązaniu dla dzieci, umożliwiające zdalną, wspólną zabawę i naukę. Aktualnie ma ono już ponad milion użytkowników i ponad 3 miliony projektów. Następnie przedstawiony został projekt Illumi Share, którego główne hasło „sharing any surface” tłumaczy najlepiej, czego dotyczy urządzenie. Illumi Room to z kolei rozwiązanie, które być może zrewolucjonizuję świat graczy. Prototypów było pokazanych znacznie więcej, ale umówmy się, ekran obity deskami(!) lub dyktą się nie liczy – mam tu na myśli projekt Home Proxy.
Po technologicznym otwarciu zmieniłem tematykę, by dotykać w trakcie SXSW różnych obszarów wiedzy. Udałem się więc na wykład „Death 2.0.: How to die on the Digital Frontier”. Dwie mówczynie próbowały opowiedzieć o śmierci, której nie powinniśmy się bać i z którą warto byłoby się oswoić. Krytykując projekty takie jak Google Calico, opowiedziały o projekcie Get Your Shit Together, który dzień po publikacji zwrócił uwagę The New York Times, a broszura ułatwiająca zajęcie się pogrzebem pobrana została w kilka dni prawie pół miliona razy. Jeśli chcecie więcej nowości z tej tematyki, polecam projekt Enterni.Me, dotyczy on tworzenia wirtualnych „Nas”, avatarów, z którymi ludzie będą mogli wchodzić w interakcję po naszej śmierci.
W drugim dniu odwiedziłem także prezentację, na której mówiono o najlepszej konstrukcji wpisów na firmowych fanpage’ach (bardzo odkrywczo!), następnie dosięgnąłem zaszczytu poznania p. Grega Libermana, który mówił o „randkowych potyczkach”. Chyba temat wydał Mu się daleki, bo całą prezentację… przeczytał (na SXSW? Nie do wiary!). Z przedstawionych danych zapamiętałem, że 64% osób w związkach uważa, że ich relacje z partnerem poprawiają się dzięki urządzeniom mobilnym. Inne ciekawe fakty o związkach: 59% osób w „lekkich” związkach zerwałoby je SMS-em, a 24% badanych w „poważnych” związkach uważa, że mogłoby zakończyć je… w 160 znakach, czyli tweetem.
Zdecydowanie najlepszą do tej pory prezentacją, na której nie nadążałem z notatkami i rejestracją wiedzy było wystąpienie Jamesa Kirkhama i Paula Kempa-Robertsona. Ich prezentacja podzielona została na kilka głównych trendów, które aktualnie są w fazie rozwoju lub które niebawem nabiorą silnego rozpędu: Effective Interface -kontrola interface’ów komputerowych wzrokiem i urządzenia reagujące w real-time na mimikę naszej twarzy. Wyobraźcie sobie nawigację samochodową, która widząc Wasze zaniepokojenie szuka nowej trasy, bo wie, że się zgubiliście. Słyszeliście o lustrze, które celowo czyni Waszą twarz odrobinę bardziej wesołą, by przez to pozytywnie zadziałać na Wasze samopoczucie? Zobaczcie.
Cogitive Computers – słowem nad wyraz potężne i inteligentne komputery. Za najlepszy przykład może służyć osławiony Watson IBMa. Jego zastosowanie w szpitalach być może ułatwi stawianie pewnych diagnoz na bazie milionów stron przeanalizowanych w krótkim czasie dokumentów. Celem stworzenia większej liczby wyzwań dla Watsona, powstał projekt „What would you do with Watson„. Wszystko po to, aby w jak najlepszy sposób wykorzystywać potęgę tego komputera do rozwiązywania ważnych problemów. Mówiono o Reebok Checklight i elektronicznych tatuażach Motoroli. BTW w styczniu tego roku marka ta opatentowała owe rozwiązanie.
Haptic Technology – rozwiązania dostarczające informacji zwrotnej poprzez zmysł dotyku. W prostszych słowach – niebawem zdalnie będziemy mogli czuć faktury materiałów, przedmiotów, być może nawet ciepło skóry naszych bliskich. Tablet o tych właściwościach tworzy m.in. Fujitsu, które w tym roku prezentowało już jego prototyp. W świetny sposób tę i wiele innych technologii (niedalekiej) przyszłości zobrazują filmy:
Przejdźmy na koniec do części wizualnej SXSW. Oto, co najbardziej zwróciło moją uwagę dotychczas.
Popularna marka przedstawiła swój punkt widzenia na „technologię noszoną”, głównie skupiając się na jej wykorzystaniu w celu zamawiania pizzy. Oczywiście z przymrużeniem oka. Ekipa Jimmy’ego Kimmela, który daje swoje show podczas SXSW kręciła przebitki z tego stoiska.
Mam też film z bitwy na umysły:
Oreo postanowiło produkować dedykowane ciasteczka, bazując na najciekawszych i najważniejszych trendach SXSW. Niestety maszyna cały czas była albo wyłączona, albo czegoś w niej brakowało. Na moim filmiku zobaczycie, czego najczęściej nie było w środku ;)
Pamiętacie świetny koncept znaków miejskich Points? Miałem okazję zobaczyć go na żywo. Moim zdaniem rewelacja, powinno zacząć się je ustawiać w miastach coraz częściej, na co liczę :)
Fane połączenie akcji promocyjnej i charytatywnej. Wysyłając tweeta z odpowiednim hashtagiem marka Friskies przekazywała konkretną ilość pokarmu dla kotów z lokalnych schronisk w Austin. W zamian za to, będąc jednym z pierwszych 30 w kolejce szczęśliwców, tym oto pojazdem można było zostać przewiezionym przez same centrum miasta na VIPowską imprezę w osławionym Mashable House. Akurat byłem w tej 30, ale z zaproszenia nie skorzystałem.
W ten sposób swoją technologię czujników prezentowała znana marka NEST, niedawno przejęta przez Google.
Atrakcyjne przedstawianie w czasie rzeczywistym tego, co w danej chwili mówi prelegent podczas swego wystąpienia. Bardzo pomysłowe i efektowne, ale po sprawdzeniu okazuje się, że są to głównie hasła, z których i tak niewiele można się dowiedzieć, nie będąc na wystąpieniu. Niemniej, bardzo ciekawe. Tu prezentacja Gary’ego Vaynerchuka.
Podczas SXSW w Austin znaleźć można Smarty, które można wypożyczać w sposób podobny do rowerów miejskich (np. Veturilo). Zarejestruj się, zapłać, przejedź się kawałek i odstaw. Fajne.
Albo po prostu złapać na ulicy najnowszego Chevroleta, które za darmo rozwożą uczestników.
W wersji alternatywnej pedicab, ale nie polecam, drogie i troszkę powolne.
Działania promocyjne wokół znanego w Polsce serialu Bates Motel.
A Samsung pokazuje, że nową technologię z kultowymi rozwiązaniami można po prostu dobrze połączyć.
Pamiętacie Success Kida? Małego szkraba z nietypową miną na plaży? Urosło mu się, na SXSW można było zrobić sobie z nim zdjęcie i mema. Trochę kiepskie to dla mnie, ale załączam jak ciekawostkę. Taką samą był ten dzieciak dla setek ludzi na festiwalu, co nie jest wg mnie fajne, bo to robienie „kariery” na siłę.
Zwraca uwagę (bo wisiały na każdym słupie), ale mam co do tego mieszane uczucia.
Zagadka. Rozszyfrujcie proszę znaczenie tego znaku. Pamiętajcie, skąd pochodzi zdjęcie! „Keep Austin Weird!”.
Partnerem mojego wyjazdu do Austin jest marka Orange, której z tego miejsca dziękuję za wsparcie i współpracę.
Relacja z drugiej części SXSW już niebawem, póki co, zostawiam Wam całkiem sporo wiedzy. Więcej na moich kanałach społecznościowych.