To prawdopodobnie 4 rok z rzędu, kiedy podsumowuję najciekawsze zjawiska na styku reklamy i marketingu, pochodzące z wieczoru reklam, czyli finału Superbowl. Mimo tego, że mecz odbył się w niedzielę (kto zwyciężył?), wczoraj mój Twitter nadal wyglądał jak live-streaming z tej imprezy. Postanowiłem więc odłożyć temat i wrócić z nim do Was dzisiaj, gdy po tym całym reklamowym szaleństwie, udało się już złapać oddech.
Trudno porównywać Superbowl „rok do roku”. Wielu komentatorów i ekspertów twierdzi, że ten był dużo gorszy niż poprzedni. Mniej było kampanii, w których główną rolę odgrywały wizualne aspekty kobiecości, pojawiło się więcej stonowanych i poważnych przekazów (jeden z internautów skomentował to słowami: „It’s a shame there aren’t any commercials for antidepressants because these commercials make me want some”). W gronie reklam, z których emisja każdej, w przypadku tych 30 sekundowych, kosztowała marketerów 4,5 mln dolarów, pojawiła się również kampania społeczna i stała się ona jedną z najgłośniejszych reklam w tym roku (co bardzo cieszy).
Czy faktycznie tegoroczny Superbowl pod kątem reklamowym był słabszy od poprzedniego? Dla mnie był on na pewno inny, mniej wyrazisty i krzykliwy. Patrząc na sprawę z perspektywy marketerów, być może właśnie taki dobór tonu przekazu, miał za zadanie dotrzeć i zainteresować Amerykanów, przyzwyczajonych do łatwych tematów i humoru raczej niskich lotów? Z kolei zdaniem Tima Calkinsa, profesora marketingu z Kellogg School of Management at Northwestern University, reklamy emitowane podczas Superbowl „odzwierciedlają to, co aktualnie dzieje się w Stanach Zjednoczonych”. Jest w tym dużo prawdy.
Wynotowałem dla Was 10 wyróżniających się i wartych zauważenia zjawisk.
Podziękowania dla Adama Łapko (lapkoblog.blogspot.com) za tytułową ilustrację.