Z badania firmy Wristly, niezależnej platformy, obserwującej sposoby wykorzystania Apple Watch wynika,...
Urządzenia Wearables (w tym Apple Watch) wspierają naszą aktywność fizyczną, ale…
Przeczytaj
Poprzez nawiązanie do niebywałych umiejętności krawcowych chciałbym dziś zwrócić Waszą uwagę na obecny od dłuższego czasu trend Quantified Self. W szczególności skupię się dziś na potrzebie, celu oraz sensowności wykorzystywania urządzeń analizujących naszą codzienną aktywność. Za każdym razem, gdy w sieci publikowane są informacje nt. nowych urządzeń z tej kategorii dochodzę do wniosku, że używanie całej tej technologicznej zgrai jest pozbawione sensu, jeśli z jej posiadaniem nie wiąże się jakakolwiek potrzeba wyższa. Oczywiście, można być gadżeciarzem (czyt. miłośnikiem nowych technologii), a nawet kronikarzem, zorientowanym na kolekcjonowanie natłoku informacji. Jednak w przypadku znanego nam zjawiska zbieractwa, tworzenia zbiorów, samo stawianie figurek na półkę również nie czyni nas jeszcze kolekcjonerami. Nie znając historii oraz wartości pieczołowicie gromadzonych postaci, stanowią one pewien kompletny zestaw, który dla laika nadal pozostanie zbiorem przedmiotów gromadzącym kurz.
Podobnie sprawa ma się z danymi, przechwytywanymi i przechowywanymi przez opaski, czujniki, obrączki, implanty, którymi objuczamy nasze własne ciało. Moja własna teoria, której się trzymam (a którą poparłem wieloletnim badaniem, o czym poniżej) pozwala mi upatrywać wartości tych urządzeń, jeśli analizujemy zgromadzone przez nie informacje, wyciągamy odpowiednie wnioski, a najważniejsze z nich wdrażamy w procesie dokonywania istotnej zmiany. Powinna dotyczyć ona naszych konkretnych celów, codziennych zachowań, zmiany złych nawyków i odbywać się w ramach przeznaczenia danego urządzenia (nie schudniemy przecież od używania urządzenia analizującego nasze samopoczucie).
Prześledźmy dziś trzy scenariusze dla gadżetów “kwantyfikujących”, dowodzące słuszności ich wykorzystania. W oparciu o dane firmy Vandrico.com, skupię się na trzech dziedzinach naszego życia (zdrowie, sport, styl życia), w których do tej pory pojawiło się najwięcej urządzeń. Dla pełnego obrazu dodam, że aktualnie na świecie zarejestrowano 193 najróżniejszych produktów z segmentu Quantified Self / Wearable, a średni koszt jednego z nich to 371$
Wykorzystywanie technologii o medycznym przeznaczeniu ma na celu analizę stanu zdrowia użytkownika, przewidywanie możliwych komplikacji zdrowotnych lub wręcz przeciwnie – informowanie o zmianie in plus. Technologia z tej kategorii skłania do dbałości o własne zdrowie, polegającej na monitoringu organizmu, kontrolowaniu istotnych parametrów oraz inicjowaniu koniecznej zmiany, jeśli z naszym zdrowiem nie jest najlepiej. Mam tu na myśli wykorzystanie zgromadzonych informacji do wyrabiania nawyku stałej obserwacji wskaźników sygnalizujących pogorszenie stanu zdrowia lub informujących o nadchodzącym zagrożeniu (spadki ciśnienia krwi, zbyt wysoki puls, wsparcie przewidywania napadów padaczki lub ataków astmy). Warto pamiętać, że żadne urządzenie w chwili obecnej nie jest w stanie zastąpić wizyty u lekarza, specjalistycznej diagnozy oraz (jeśli to konieczne) procesu leczenia. Stąd też rola, jaką spełniają nowe technologie sprowadza się do wspierania, a nie do zastępowania medycyny tradycyjnej.
To właśnie dziedzina, w której sam od wielu lat przeprowadzam badanie na sobie samym. Korzystam z urządzeń monitorujących każdy trening (biegowy, kolarski lub pływacki), przez co gromadzę bardzo dużą ilość informacji. Na tym jednak przydatność Polara RCX5 się nie kończy (z tego modelu aktualnie korzystam). Zdobyte informacje analizuję poprzez dostarczone oprogramowanie i bazuję na nich planując kolejne cykle treningowe. Są dla mnie niesłychanie istotne i wnoszą realną wartość w każde moje kolejne starty, pomimo tego, że jestem typowym, zagorzałym amatorem dyscypliny, którą uprawiam. Do posiadanych danych wracam za każdym razem, gdy chcę porównać ze sobą podobne jednostki, tygodnie, a nawet miesiące treningowe i odnaleźć miejsca w których trenowałem zbyt słabo lub zbyt intensywnie (i co było tego powodem?). PS. Zaawansowane pulsometry były jednymi z pierwszych urządzeń z półki Quantified Self.
W moim przeświadczeniu produkty z tej grupy często charakteryzują się zbyt mocno naciągniętą ideologią, dlatego polecam dwukrotnie zastanowić się nad sensownością zakupu. Nie oznacza to jednak, że są one bezwartościowe. Cała sztuka polega na tym, aby odnaleźć ten, którego funkcjonalności i przeznaczenie mogą zagwarantować nam osiąganie celu, wprowadzanie zmiany, zapoczątkowanie czegoś nowego w naszym życiu. Co mam na myśli w tym przypadku? Wykorzystywanie urządzenia determinującego zmianę trybu życia, wprowadzenie diety, kontrolowanie ilości i jakości snu, zwiększenia ilości najprostszych nawet aktywności ruchowej. Technologie z tego zakresu najczęściej przeznaczone są do ciągłego noszenia (celem stałego gromadzenia informacji), co wyróżnia je na tle innych, ale też zmusza producentów do dbania nie tylko o ich przydatność, ale również o odpowiedni design i komfort noszenia. Spośród wszystkich grup urządzeń Quantified Self, to właśnie te lifestyle’owe najczęściej nabywane są w charakterze ciekawego dodatku lub efektownego gadżetu – użyteczność często schodzi na dalszy plan. Nie(stety).
Tak jak krawcowa ze wstępu tego wpisu, której każdy pomiar ma dobitne odzwierciedlenie w projekcie, nad którym aktualnie pracuje, tak informacje pozyskiwane z noszonych urządzeń powinny nam służyć i przybliżać do założonego celu. Gromadzenie danych dla samego ich posiadania to bezcelowe zbieractwo, dowód wyrzucenia pieniędzy w błoto oraz niezrozumienia istoty tych produktów, którą w skrócie zdefiniować można jako wspieranie użytkownika w dążeniu do “czegoś*” [*wstaw nazwę celu, jaki chcesz osiągnąć przy użyciu zakupionego urządzenia].
Zdjęcie na głównej: Yvonne Kroese