Facebook i media społecznościowe dostarczają rozrywki w różnej postaci. To stwierdzenie banalne, ponieważ z założenia tego typu serwisy mają właśnie taką rolę do spełnienia.
Czasami jesteśmy odbiorcami rozrywki na wysokim poziomie, a czasami docierają do nas żenujące wpisy i komentarze, w trakcie których czytania kiwamy głową, nie wierząc, że to się dzieje. Z mediów społecznościowych, korzystam od długiego czasu, więc raczej niewiele może mnie zaskoczyć. Tytuł tego wpisu uznać można za dość dwuznaczny. Pewnie jego pierwsza część będzie powtarzana tak Cczęsto, jak druga, a to za sprawą ciekawej polemiki jaka pojawiła się na Facebooku. Screen możecie podziwiać poniżej. Nie jest to nic innego, jak pseudomiłosna sprzeczka pomiędzy kilkoma osobami, ale przeniesiona do sfery fejsbukowej. W niej wszystko tak rewelacyjnie szybko się rozprzestrzenia. Jak mawiają wytrawni stratedzy – wystarczy mieć dobry kontent! A tutaj jest on naprawdę niezły. Nie chce zagłębiać się w poszczególne wypowiedzi zainteresowanych trzech osób, bo i tak ciekawsze są komentarze pod wpisami. W kilka godzin wpis jednej z dziewczyn zaliczył kilkaset ‘lajków’ i podobną ilość komentarzy. Czyż nie ma ona dobrego pomysłu na ‘zaangażowanie społeczności’? Nie jedna agencja, pracująca na zlecenie swojego klienta może brać od Niej porady, ponieważ nie od dziś wiadomo, że użytkownik FB jest wybredny i do komentarza pod wpisem zachęcić go trudno (chyba że stosujemy rozdawnictwo: dajemy kubek lub klikacz).
I jak tu nie spędzać czasu na Facebooku, gdy tak, jak napisał Artur Kurasiński, to wszystko dzieje się na naszych oczach! Dramat trójki osób obserwuje cała Polska. W szybkim tempie stworzyły się nawet dwa obozy, fanów poszczególnych dziewczyn, które tylko dla siebie próbują zawłaszczyć atencję ‘tego jedynego’. Na próżno, teraz to już sprawa ogólnopolska. Projekty koszulek z nadrukiem ‘lodzika nie będzie’ już zrobione, niebawem ruszy produkcja. Dziewczyny także spróbują wykorzystać swoją nikłą i krótką (ale jednak!) popularność. Trzeba przecież kuć żelazo, póki ciepłe. Po co martwić się tym, że są aktualnie obiektami pośmiewiska, jakie rozgrywa się w najbardziej dynamicznym serwisie społecznościowym świata? Przecież jedyne co tracą to własne nazwisko, które każdy z grona ich znajomych/fanów, będzie kojarzył przez długie lata z tą właśnie sytuacją. Wiele pisze się o tym, że firmy mają problem z komunikacją w mediach społecznościowych, że ciągle robią proste błędy. Jak widać, na szkoleniach dla indywidualnych odbiorców też dałoby się zarobić. Może warto zagospodarować tę niszę, bo potencjał ma spory. No chyba, że tak jak w opisanym tutaj przypadku, nikomu z zainteresowanych, nie zależy na własnym dobrym imieniu. Szkoleniami tego typu mogłaby się zająć nawet jedna z zainteresowanych ponieważ, cytując: “nieźle sobie radzę w internecie”. A ja się śmieję.
Aby nikt mi nie zarzucił, że to odosobniony przypadek, załączam link do Tumblr’a Pawła Iwaniuka, gdzie zebrał jeszcze kilka innych ‘smaczków’.