Marka Dove, znana z podejmowania w swoich kampaniach reklamowych ważnych problemów społecznych, zabrała głos również przy okazji igrzysk w Rio. Firma słusznie postanowiła zwrócić uwagę na problem postrzegania sportowców (w głównej mierze kobiet) przez pryzmat ich seksualności. Co najważniejsze, negatywnym bohaterem oraz bezpośrednim adresatem kampanii są media, które w swoich, często wyjątkowo słabej jakości, publikacjach posługują się seksistowskim językiem lub koncentrują wyłącznie na aspektach wizualnych zawodników.
W ramach kampanii stworzono platformę Have Your Say, która na bieżąco gromadzi cytaty z największych światowych serwisów, mające się nijak do sportowych osiągnięć w Rio, a skupiające się na wyglądzie sportowców. Kluczowym mechanizmem akcji jest możliwość zgłaszania serwisom niestosownych fragmentów ich artykułów z zaznaczeniem, że nie to jest kwintesencją imprez takich jak igrzyska olimpijskie. Serwisy otrzymują tę informację zwrotną w swoich kanałach społecznościowych (platforma automatycznie przygotowuje przykładowy tekst i ukierunkowuje wiadomość), co pozwala zarówno śledzić zachowania mediów, jak i mierzyć wpływ całej akcji.
Według Dove tylko w tym roku w sieci pojawiło się blisko 200 milionów wzmianek nt. seksualności sportsmenek. Kolejny raz brawa dla Dove za społeczną kampanię, żółta kartka oraz gorzka lekcja dla wydawców – nie tylko – internetowych. Hashtag kampanii to #mybeautymysay, warto przejrzeć feeda kampanii.
Nigdy nie spodziewałem się, że zacytuję tutaj ten serwis, ale – w swój charakterystyczny sposób – ujął on sedno sprawy w tym tekście.