Gdy czytacie te słowa, ja siedzę w samolocie lub właśnie przesiadam się na kolejny w ramach powrotu...
Jak Nikon sprytem wygrał wizerunkowo na CES?
Przeczytaj
W najnowszym Marketing&More pojawił się artykuł Magdaleny Żelazko, dotyczący niemal wszystkim znanemu Twitterowi. Artykuł dotyczył przede wszystkim wykorzystywaniu przez firmy popularnego Twitt’a w działaniach marketingowych w Internecie. Swoje opinie wyraziło kilka osób mniej lub bardziej znanych z polskiego sieci. Przytocze tutaj wypowiedzi tych osób, resztę artykułu (jako że był długi) możecie przeczytać w Marketing&More page number 58-59.
O treściach zamieszczanych na Twitterze (średnio na minutę jest około tysiąca tweetów, czyli aktualizacji):
Twitter i tym podobne serwisy są trochę jak cywilizacyjny śmietnik, z którego trzeba umieć wybrać to, co jest istotne. Blisko 99 procent publikowanych na nim informacji jest w zasadzie śmieciem, statusami osób lub autolansem– mówi Jacek Gadzinowski, business development director w Momentum Worldwide.
Chwila autolansu- o wykorzystaniu Twitter’a przez firmy w celach marketingowych:
Twitter w bardzo dobry sposób radzi sobie z grupowym informowaniem, które przebiega w błyskawicznym tempie. Wykorzystujemy Twittera do utrzymywania stałego kontaktu z klientami, którzy na bieżąco śledzą to, co dzieje się na firmowym mikroblogu. Wystarczy jedna wiadomość, a nawet umieszczenie samego linku do strony firmowej na Twitterze, by klienci niemal natychmiast mieli dostęp do aktualnej oferty, promocji lub świeżego newslettera– podkreśla Adam Przeździęk z Pressiton Polska
Odnośnie prowadzenia mikrobloga podczas wprowadzania na rynek nowego produktu lub usługi:
Najczęściej spotykam się z koncepcją: „Załóżmy konto i coś się wymyśli”. Zwykle sprowadza się to do tego, że po dwóch dniach pomysł na pisanie się kończy albo zaczynają się informacje typu „zepsuł mi się samochód”. Żeby osiągnąć sukces na mikroblogu, trzeba myśleć o tym, jaką wartość dodaną dla użytkowników będzie miała nasza obecność, co możemy im przekazać, jak zaciekawić. Samo informowanie o nowych postach na blogu firmowym nie wystarczy– zauważa Tomasz Staniak, dyrektor oddziału agencji interaktywnej dot360.
Zastanawiam się kiedy i czy tego typu rozważania będą miały odniesienie do polskiego „Twitt’a” jakim zapewne chciałby być Blip.pl. Jak do tej pory społeczność na tym portalu wynosi ponad 100.000 (jeśli się mylę- proszę o korektę), co w porównaniu do amerykańskiego giganta (ok. 20 milionów unique visitors wg compete.com) jest wynikiem dość nikłym. Konsekwencją tego jest bardzo zżyta społeczność, właściwie dla mnie to jak drugie gg -rozmawiam z tymi z którymi już kiedyś wymieniałem opinie na jakiś temat. Niestety na blipie jak narazie kiepsko z informacjami branżowymi, np. z różnych dziedzin marketingu i raczej najczęściej można doświadczyć wpisów typu „ide z psem na spacer” , „znowu musze się uczyć” bądź „jestem zmęczony”. Oczywiście zdarzają się wpisy o treści bardziej poważnej nawet branżowe, jednak są one zdawkowe i przeważnie są brane ze stron amerykańskich, które jak widać są chyba niedoścignionym wzorem.
To takie moje kilka słów na temat blipa (którego i tak lubię- ^aleksander22 – jeśli chcecie mnie tam spotkać). Jeśli macie swoją opinię odnośnie Twitter’a jako narzędzia marketingowego – zapraszam do komentowania.
Cytaty pochodzą z Marketing&More nr5 maj 2009 , artykuł autorstwa Magdaleny Żelasko.