Tak naprawdę do tego, by dostarczyć organizmowi odpowiednią dawkę ruchu wystarczą Wam 3-4 treningi...
Fortuna sprzyja aktywnym [Konkurs]
Przeczytaj
Pamiętacie pewnie moją akcję, o której pisałem jakiś czas temu. W skrócie dotyczy ona, póki co, jednego eventu, jakim jest zbliżający się Maraton Warszawski i mojego skromnego udziału w nim. Żeby czuć motywację i nie biec do końca samemu tych 42 km (i 195 metrów :), postanowiłem poszukać organizacji, która wirtualnie wybierze się ze mną, a ja w zamian i na chwilę “oddam” jej mojego bloga. Bo przecież nie stoi tu po to, żeby służyć tylko Wam i mnie :)
Jak powiedziałem, tak zrobiłem. To właśnie dlatego jest z nami dzisiaj Stowarzyszenie “Budujemy Nadzieję”, którego mail po długim procesie selekcji został przeze mnie wybrany. Jest mi jednocześnie przykro, że nie mogłem przyjąć i gościć tutaj wszystkich pozostałych. Decyzja nie należała do najłatwiejszych.
Czym zajmuje się wybrane stowarzyszenie?
Jego głównym celem jest odbudowanie nadziei w tych, którzy ją stracili poprzez pomoc dzieciom i młodzieży z Domów Dziecka oraz ubogich, wieloproblemowych rodzin. Główną akcją, którą od lat organizuje stowarzyszenie jest akcja „Anioł w Krakowie”. Każdy z podopiecznych ma swojego Anioła- wolontariusza, który spędza z nim czas bawiąc się i opiekując. Jak dla mnie, to świetna inicjatywa i przyznam, że nie spotkałem się z żadną inną o podobnych założeniach do tej pory. Klikając w logo poznacie szczegóły. Ale moment, doczytajcie do końca, potem uciekać mi stąd na strony stowarzyszenia.
Organizując dzień pełen atrakcji i niezapomnianych wrażeń, stowarzyszenie stara się obdarzyć podopiecznych miłością i poczuciem bezpieczeństwa. Przede wszystkim poświęcając im całą swoją uwagę, aby mogły poczuć się wyjątkowe. Poza akcjami odwiedzamy także domy dziecka, aby jako Anioły być przy nich zawsze.
Na stronie stowarzyszenia bardzo spodobała mi się jedna zachęta do działania, którą chciałbym niejako i Was zarazić, a brzmiała ona: ” Pieniądze to nie wszystko, kliknij, aby pomóc na miarę swoich możliwości“. Muszę przyznać, że ten rodzaj komunikatu jest bardzo trafiony i nie powstydziłby się go chyba żaden znany mi copywriter.
Już teraz spostrzegawczy znajdą na blogu baner, kierujący do strony organizacji, bo skąd pewność, że trafiające tutaj osoby zatrzymują się na blogu na dłużej? Baner zawsze łatwiej kliknąć. Polecam śledzenie w najbliższy weekend mojego konta na Instagramie i prywatnego profilu na Facebooku. Na pewno nie zabraknie tam zdjęć z ostatniego w tym sezonie startu w Warszawie i “Koszulki Mocy“, dzięki której ja ukończę maraton w rozsądnym dla mnie czasie, a stowarzyszenie “Budujemy Nadzieję” zyska bezpłatną promocję, choćby nawet minimalną :)
Wiecie co? Nie ma możliwości, aby coś poszło “nie tak”. Mając taką motywacje pozostaje mi jedynie odpoczywać przed nadchodzącym weekendem. Zawsze pisałem i mówiłem, że biegi i triathlon to sporty, w których jest się pozostawionym samemu sobie. Od dziś zmieniam zdanie :)