Domyślam się, że taki stan rzeczy może prowadzić do lekkiej irytacji osób pracujących w działach...
Dlaczego marketerzy nie śpią?
Przeczytaj
Do takich właśnie wniosków doszli badacze z Uniwersytetu w Kolonii. Popcorn w kinie może więc być irytujący podwójnie – dla ludzi, którzy siedzą obok, a także dla marketerów, opłacających emisję swych spotów przed seansem. To całkiem niezły powód, by pomyśleć nad jego usunięciem z kin lub przynajmniej wprowadzeniem zakazu konsumpcji w trakcie wyświetlania reklam.
Dlaczego popcorn może zaburzać percepcję postrzegania i zapamiętywania reklam? Powód jest bardzo ciekawy. Otóż nasz mózg znacznie szybciej zapamiętuje nazwy marek i produktów, poprzez automatyczne, często nieświadome ich wypowiadanie, gdy mamy z nimi styczność po raz pierwszy. Ta “wewnętrzna mowa” (która zdaniem szwajcarskiego psychologa Jeana Piageta toczy się w nas nieustannie) może jednak zostać zakłócona, właśnie poprzez cykliczne przeżuwanie.
Naukowcy z Kolonii przeprowadzili badanie na grupie 96 osób, zaproszonych do obejrzenia filmu w kinie, wraz z poprzedzającymi go reklamami. Połowa uczestników badania podjadała popcorn, druga połowa miała do dyspozycji jedynie kostki cukru, które szybko rozpuszczały się w ustach. Zdaniem badaczy, reklamy w żaden sposób nie wpłynęły na grupę osób z popcornem, natomiast uczestnicy jedzący kostki cukru w pozytywny sposób reagowali na produkty, przedstawiane w reklamach przed projekcją filmu.
Niestety, co moim zdaniem kładzie odrobinę cień na tym badaniu, nie udało mi się znaleźć szerszego opisu jego metodologii. Mnie również nie wystarcza to, że osoby, które nie jadły popcornu “reagowały lepiej” (a gdzie niemiecka dokładność?), dlatego szukam nadal informacji o badaniu i wnioskach. Naukowcy podsumowali je stwierdzeniem, iż przyziemna aktywność, jaką jest ciągłe przeżuwanie, powoduje uodparnianie się naszych mózgów na przyswajanie innych informacji, w tym przypadku wiedzy na temat produktów, reklamowanych na wielkim ekranie.
Czekam na pierwsze pomysły zakazu sprzedaży popcornu przed seansami, a na pomysł taki z pewnością wpadną niektórzy marketerzy (i wcale mnie on nie zdziwi). Sam również bym się nie obraził, gdyby popcornu w kinach nie było. Póki co, przekąska ta ma się jednak świetnie i jej pozycja jest nadal niezagrożona. Wszak główny zarobek kin stanowi sprzedaż prażonej kukurydzy w horrendalnych cenach własnie. Plus duża cola. Oczywiście razy dwa.
Zdjęcie: Francis Jimenes Meca / Flickr