Cykl chyba mocno przypadł Wam do gustu, o czym świadczą statystyki postów, bardzo mnie to cieszy...
Warte poczytania #3
Przeczytaj
Po powrocie z Hiszpanii nie potrafiłem się ogarnąć by napisać to i owo na temat tego co może być chociaż w małym stopniu interesujące, z perspektywy osoby, która lubuje się w marketingu. Dziś udało mi się to zebrać w całość i napisać kilka słów na temat tego co wg mnie w Madrycie jest ciekawego i godnego zanotowania.
Na wstępie po przybyciu w metrze witają nas dość spore ekrany, umiejscowione pomiędzy torami, tak więc nie ma możliwości by nie zwrócić na nie uwagi. Są one rozmieszczone raczej na większych stacjach przesiadkowych, ponieważ na wszystkich byłoby to raczej dość kosztowne (Madryt -jedno z najstarszych i największyc w Europie – ok. 280 stacji)
Na ekranach prezentowane są rzecz jasna reklamy oraz krótkie programy publicystyczne.
Madryt w kwestii outdoor’u niestety nie błyszczy, dominują raczej duże formaty umieszczane na budynkach w centrum miasta, oraz porozmieszczane w różnych miejscach podświetlane tablice z reklamami. Poniżej prezentuje kilka z nich. To co jest na pewno interesujące to duża liczba różnego rodzaju neonów, którymi centrum jest mocno usiane. Najlepszy i najbardziej charakterystyczny wg mnie to oczywiście neon Schweppes’a , umieszczony na szczycie budynku przy największej ulicy Madrytu – Gran Via. Nie ma chyba osoby w mieście, która nie potrafiłaby zlokalizować tej reklamy. Co ciekawe, w Madrycie bardzo mocno promowany jest właśnie ten napój. Pepsi oczywiście jest w sklepach, a jednak na outdoorze nie figuruje w najmniejszym nawet stopniu. Madrillenos uwielbiają pic Schweppes’a, co ma zapewne odzwierciedlenie w wielkości jego sprzedaży i mocna promocja jest zabiegiem z pewnością przemyślanym.
Będąc na miejscu i maszerując w 40 stopniowej gorączce przyszła mi do głowy taka myśl, że w Polsce świętem jest gdy w którymś z miast ma się otworzyć Starbucks (sam pisałem o nowym otwarciu w Krakowie właśnie tutaj). W Madrycie tego otóż fast coffee’ka jest … aż 10 i niemal na każdym kroku można do niego wstąpić. Ot, tak daleko nam jeszcze do Europy, albo franczyzobiorcom z Polski, którzy za wolno dostrzegają możliwość zarobku, inwestując w Starbucks.
Miałem sporo szczęścia będąc w Hiszpanii w tej, a nie innej porze, dlatego też mogłem poczuć klimat Mistrzostw Świata w kraju, który w piłkę nożną jest naprawdę dobry (dzięki temu i oczywiście ośmiornicy Paul, potrafią wygrywać tego typu imprezy). Przy stadionie Realu Madryt, osławionym Bernabeu rozstawiona była strefa kibica, w której każdy chętny mógł na wielkim telebimie oglądać zarówno mecz Hiszpanii jak i innych drużyn. Całość bardzo mocno podkreślała brand Hyundai’a, który jest jak wiecie, jednym z oficjalnych sponsorów imprezy. Na zdjęciach możecie zobaczyć w jaki sposób przypominali na każdym kroku o tym, że to właśnie oni, a nie Skoda lub Audi są partnerami imprezy.
Drugi z event’ów, to akurat przypadek – tzw. Infinita Gay Week (nazwa mówi wszystko), o której dowiedzieliśmy się od osoby pracującej w naszym hostelu. Udaliśmy się w celach turystycznych i naszym oczom ukazał się mega wielki tłum na wspomnianej przeze mnie Gran Via, która była całkowicie zamknięta (około 10-ciu pasów). Na imprezie wg organizatora było około 1 mln uczestników, a całość była rewelacyjnie przygotowana również pod kątem marketingowym (za darmo, tzn. nie pobierając kasy od organizatorów, zaśpiewała m.in. Kylie Minogue). Co godne zauważenia, na kilka dni przed imprezą wszystkie sieciowe restauracje wywieszały flagi związane z tą imprezą (McDonald’s, Starbucks, KFC) co można odczytywać jako solidaryzowanie się z uczestnikami. lub też kontynuacje prowadzonej strategii – pamiętacie zapewne kontrowersyjną reklamę McDonalds’a we Francji ? jeśli nie to zajrzyjcie tutaj.
Z moich obserwacji mogę powiedzieć, że w Madrycie nie ma boom’u na produkty z jabłkiem – dzięki Bogu. Na ulicach można spotkać ludzi z iPhone’ami i Mac’ami, natomiast w kwestii telefonów (smartfonów) zdecydowanie rządzi Blackberry. Jest używany zarówno przez młodych jak i starszych, uczniów i biznesmenów.Szczególnie dużo widziałem białych modeli, których u nas nie ma za wiele. Blackberry ma też bardzo mocny support reklamowy w mieście, zarówno na wielkich formatach, jak również w metrze na opisywanych przeze mnie lcd, ale także w pubach i restauracjach na umieszczonych na ścianach nośnikach, których treść zmienia się co kilka minut.
Tak pokrótce jeszcze to, co znajdziecie wśród zamieszczonych zdjęć:
Marka Hello Kitty dobiera się już nawet do segmentu chipsów, Algida w Hiszpanii działa pod nazwą “Frigo”, na ulicach pojawiają się lodziarnie znanych producentów lodów impulsowych i familijnych – w tym przypadku Magnum (u nas planuje to Grycan i Zielona Budka), na jednym nośniku reklamy z powodzeniem reklamują się tacy konkurenci jak Burger King i McDonald’s, a najpopularniejszym piwem w stolicy Espanii jest Mahou – reklamowany wszędzie i na każdy możliwy sposób (swoją drogą bardzo dobry, a jedynym piwem polskim jakie znalazłem był Żywiec w cenie 4,5eur0)
To tyle, z ciekawszych rzeczy zauważonych w tym mieście. Rewelacji nie ma i mam nadzieję, że z tego postu wynika to bardzo dobitnie. Ale i tak wiele można byłoby się nauczyć, choćby organizacji imprez masowych tak jak na przykładzie parady równości, którą jak to opisał koleżka z hostelu – “w Polsce stare babcie obrzucałyby kamieniami”.