Lewandowski, Piszczek oraz Błaszczykowski, liderzy polskiej reprezentacji, mający w Dortmundzie status niekwestionowanych gwiazd bardzo korzystnie wypadli w roli aktorów. Sama reklama też jest ciekawa i trudno znaleźć w niej element, do którego można byłoby się „przypiąć”. Jest w niej humor, kontekst piłkarski, sprytne nawiązanie do omawiania przez trenera boiskowego ustawienia, które w końcowym efekcie okazuje się desygnowaniem piłkarzy na poszczególne… miejsca w prezentowanym samochodzie.
Na marginesie, Opel jest firmą partnerską drużyny naszych reprezentantów, a nasza trójca, jako jedni z nielicznych mają okazję promować niemiecki samochód na niemieckim rynku (w Niemczech w reklamie występują jednak inni piłkarze oraz inny trener, wybaczcie pomyłkę). Taki mały sukces, którego głównym powodem jest niemała popularność tych właśnie zawodników u naszych zachodnich sąsiadów.
Wspomniane drugie dno dotyczy samego scenariusza reklamy i kontaktów na stopie koleżeńskiej pomiędzy samymi zawodnikami, o których mówi się wiele, niekoniecznie w superlatywach. Według wielu różnych źródeł (newsowych i tych stricte powiązanych z piłką nożną, np. polsatowski „Cafe Futbol”) Lewandowski nie do końca dogaduje się z Piszczkiem i Błaszczykowskim, którzy wolą trzymać się razem.
A co widzimy w reklamie? Lewandowski w delikatny sposób zostaje „wykiwany” przez pozostałą dwójkę graczy, którzy wymownie uśmiechają się do siebie, widząc popularnego „Lewego” na zewnątrz samochodu. Zobaczcie jeszcze, jak powstawała reklama:
Ciekawe, czy długo trzeba było namawiać samych zainteresowanych, na taki właśnie scenariusz i nawiązanie do często pojawiających się plotek na temat domniemanego braku sympatii pomiędzy piłkarzami.